czwartek, 28 marca 2013

,,kiedyś tak blisko, teraz sobie obcy ludzie''

Chyba każdy spotkał się z sytuacją, kiedy mijając się na ulicy z osobą, z którą kilka lat wstecz spędzał niejedną, a wieeeele wspólnych chwil, z którą ma masę wspomnień, nie usłyszał od niej ,,cześć''. Mnie się to niestety nie raz przytrafiło. Z natury nie mam nic do ludzi i staram się być dla wszystkich miła, chociaż często z marnym skutkiem. Nie mam jednak w naturze mówienia pierwsza ,,cześć'' osobie, którą od dawna znam, ale która albo specjalnie na mnie nie patrzy, albo patrzy, ale na czole ma wypisane: kiedyś byliśmy dzieciakami, teraz ja jestem dorosły/a i już się nie znamy.

Przykre to, serio, ale co zrobić... Są na świecie osoby, które emanuują pozytyzmem i są gbury, przekonane o tym, że są od nas lepsi i nie zasługujemy na ich szacunek, bo pamiętamy ich z czasów, kiedy byli małymi dzieciakami.

Dziękuję, dobranoc.

PS Pozdrawiam ludzi mówiących ,,cześć'' znajomym sprzed lat! :)

środa, 20 marca 2013

uwaga na kałuże na drodze!

Wracając dziś z przychodni szłam wzdłuż bocznej ulicy prowadzącej do bloków. Jest strasznie dziurawa, a samochody jeżdżą nią dość często. W związku z dzisiejszymi roztopami dziury w drodze były zapełnione litrami wody. Jak już wspominałam, szłam właśnie tą drogą. Idąc sobie nią, za każdym razem, kiedy nadjeżdżało auto, serce mi zamierało. ,,Błagam, zwolnij jadąc przez kałuże, nie chcę być cała mokra i brudna''- myślałam wtedy. I rzeczywiście, większość kierowców wyraźnie zwalniała mijając mnie, aby mnie nie ochlapać. Oprócz jednego babska w starym gracie. Pędziła nim na ,,zbity pysk''. Miałam naprawdę ogromne szczęście, że akurat mijając mnie nie wjechała w wielką kałużę, ale nie wjechała w nią, bo jej tam po prostu akurat nie było. Gdyby było inaczej, kobieta w ogóle nie patrząc na mnie, zalałaby mnie ogromem brudnej wody. Do teraz ciarki mnie przechodzą, kiedy przypominam sobie jej twarz i ten wredny wyraz twarzy ledwo widoczny znad kierownicy, wrrr...

Więc taka mała prośba, jak jedziecie za kierownicą suchutkiego samochodu, dbajcie o to, żeby nie mieć nikogo na sumieniu w deszczowy lub podeszczowy dzień. Będę wdzięczna i myślę, że nie tylko ja :)





piątek, 15 marca 2013

co masz zrobić jutro, zrób dziś!

Od dziecka borykam się z lenistwem. Zawsze jest jeszcze masa czasu i ostatecznie wszystko zostawiam na ostatni moment. Marnuję ogrom godzin na nie robieniu dosłownie niczego, a potem marzę o ,,dodatkowej godzinie'' np. dzień przed egzaminem, czy kiedyś sprawdzianami. I choć jestem świadoma tego błędu, nie potrafię z lenistwem wygrać. Kilka razy w życiu zdarzyło mi się tak spiąć tyłek, że nie czułam presji kończącego się czasu. To serio fajne uczucie. 
Strasznie irytuje mnie to zostawianie wszystkiego na ostatni moment, ale nie pomagają listy ,,zajęć na dziś'', ani założenia typu ,,od 18-20 będę się bez przerwy uczyć''.
Chciałabym kiedyś pomyśleć ,,nie mam co robić, posprzątam, a potem poczytam książkę na kolokwium'', zamiast ,,o, to idealny czas na obejrzenie wszystkich seriali, jakie przyjdą mi do głowy''.
Może po prostu jestem niepoprawną optymistką.
Chyba pozostaje mi być nadal zirytowaną, leniwą blondynką.


niedziela, 10 marca 2013

przepuść na pasach

Wyobraź sobie, że chcesz przejść przez pasy. Ale nie chodzi mi o ulicę, którą jeździ niewiele pojazdów. W dużych miastach (i nie tylko) jest masa przejść dla pieszych, bez świateł. Przy niektórych trzeba stać dobrych kilka minut, aby znaleźć lukę pomiędzy przejeżdzającymi samochodami. Czy to naprawdę taki problem zatrzymać się NA CHWILĘ, żeby kogoś przepuścić na pasach? Przecież od tego one są, żeby pokazywać kierowcom, gdzie mają się zatrzymywać, a pieszym, gdzie mają przechodzić.
Jeżeli jedziesz ruchliwą drogą i widzisz, ze za Tobą jest masa samochodów, zatrzymaj na chwilę ruch, chodźby dla własnej satysfakcji, że ma się wpływ na ruch innych samochodów i przepuść pieszych. Dziękuję. Myślę, że nie tylko ja. :)








czwartek, 7 marca 2013

ok, ale ty się pytasz!


Wyobraź sobie, że jesteś w szkole. Wiem, że dla niektórych może to być traumatyczne wyobrażenie, ale spokojnie, nic Ci nie grozi :) Wyobraź sobie, że grupką ludzi wpadacie na pomysł, żeby iść do nauczyciela, aby poprosić go o przełożenie sprawdzianu. Żeby było raźniej, wybieracie się do niego wspólnie, ale... wcześniej padają słowa: ale Ty się pytasz. Albo: a kto będzie pytał? I odpowiedzi ,,nie ja!''. Przecież powszechnie wiadomo, że osoby odważniejsze mają większą szansę na sukces. Dlaczego więc boimy się przewodniczyć grupie, zdobyć jej uznanie i zyskać miano osoby odważnej, przebojowej? Ja przez całą podstawówkę, gimnazjum i liceum załatwiałam wszystkie grupowe formalności z nauczycielami za moje koleżanki. I to nie dlatego, że jestem odważna, tylko dla świętego spokoju. Bo ileż można się spierać o to, kto będzie mówił za wszystkich, skoro wiadomo, że możliwe konsekwencje będą dotyczyły wszystkich stojących w tle mówiącego?


A kto będzie mówił?






Nie ja! :)

wtorek, 5 marca 2013

nienaturalne zawroty

Wyobraź sobie, że idziesz chodnikiem w centrum miasta. Mija Cię masa niezbyt przyjaźnie wyglądających ludzi, sprawiają wrażenie, jakby czekali na Twoje potknięcie, żeby wybuchnąć szyderczym śmiechem. Idziesz sobie i nagle nachodzi Cie świadomość, że musisz zawrócić. Stanąć, obrócić się o 180 stopni i pójść w przeciwnym kierunku. Co robisz? Najnormalniej w świecie nie czując żadnego dyskomfortu się obracasz? A może jest Ci głupio i masz ochotę wyciągnąć telefon, żeby zainicjować rozmowę w stylu ,,no dobra, to już tam idę''? Albo lepiej byłoby wejść do pierwszego lepszego sklepu, pooglądać coś na szybko, po czym wyjść i iść w prawidłową stronę? Rozmawiałam na ten temat z kilkoma osobami i wywnioskowałam, że mamy wstydliwą naturę. Krępujemy się zrobić coś nienaturalnego. Pytanie, dlaczego?


Trochę humorystyczny akcent:



poniedziałek, 4 marca 2013

śpiew w kościele

Wyobraź sobie, że jesteś w kościele. Wiem, że dla niektórych jest to czynność abstrakcyjna, ale z pewnością większość z Was będzie wiedziała, o czym mowa. Tak więc wyobraź sobie, ze jesteś w kościele. Obok Ciebie starsza Pani, przed Tobą starsza Pani, a za Tobą starszy Pan. Kiedy zbliża się moment śpiewu jakiejkolwiek pieśni, zaciskasz mocno zęby. Pieją. Naprawdę pieją, tego nie da się inaczej nazwać. Głośniej się nie da. Głowa do góry, głęboki wdech i pieją. Ja osobiście czasem zamiast zaciskania zębów, kurczowo ściskałam wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem, ale niestety zazwyczaj pianie wywołuje we mnie złość. Do tego stopnia, że to jeden z powodów, dla którego nie śpieszno mi na niedzielne msze. Naprawdę nie można śpiewać sobie pod nosem jeżeli nie jest się śpiewakiem?
Nie zdziwiłabym się, gdyby moja wypowiedź wywołała burzę hejtów, ale jestem tylko zirytowaną blondynką i nic, co irytujące, nie jest mi obce :)




sobota, 2 marca 2013

Weź ulotkę!

Często ludzie specjalnie przechodzą na drugą stronę, żeby nie zostać ,,zaatakowanymi'' przez ludzi rozdających ulotki. Jeszcze kilka lat temu sama także omijałam ich szerokim łukiem. Ale przyszedł moment, kiedy bardziej potrzebowałam gotówki i nadarzyła się okazja na pozornie łatwy zarobek. Pięć godzin spacerowania z ulotkami w ręku plus przepełnioną nimi torebką. Odniosę się do poprzedniego postu- brakowało mi uśmiechu ludzi. Wydawało mi się, że jestem czymś złym, przynoszącym grozę. A ja przecież chciałam tylko dorobić. Czy to taki problem wziąć ulotkę i wyrzucić ją do najbliższego śmietnika, albo poskładać i włożyć do kieszeni / torebki?
Od tamtej pory biorę ulotki i Was też do tego zachęcam. To naprawdę wspaniałe uczucie, kiedy ktoś bez namawiania (i bez wyrywania jej z ręki ,,w biegu'') zabiera ulotkę. Tej osobie sprawia to przyjemność, a Wy robicie malutki dobry uczynek.
Oczywiście same ulotki mają masę minusów (m.in. zaśmiecanie środowiska, wycinki lasów), ale niestety na to nie będziemy mieli wpływu nie biorąc ulotki...
Spraw, by czyjaś praca była przyjemniejsza i weź ulotkę :)