poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Nudzi Ci się? Zrób porządek!

Średnio dwa razy w tygodniu zostaję sama w mieszkaniu na jakieś 6 godzin. Co wtedy robić? Pochodzić? Będą bolały nogi. Poczytać? Jeśli ciekawą książkę to jak najbardziej, lektura- blee.
Pooglądać filmy/seriale? To tygrysku\i lubią najbardziej, ale... poza tym, że dowiemy się,  kim jest Anka, czy Antek zdradził Julię i czy Piotrek wypadając z okna zginął, nie zrobimy nic pożytecznego. Ja znalazłam sobie nową receptę na dużo wolnego czasu. Może to zabrzmi banalnie, ale biorę się za sprzątanie. Dla mnie nie jest to czynność, jak każda inna, po prostu kiedy nie mam motywacji, w życiu nie zabiorę się za sprzątanie. Ale jest jedno ,,ale''. Kiedy widzę posprzątane mieszkanie, pachnące i przestronne czuję się znakomicie. Naprawdę polecam.

PS faceci to STRASZNI bałaganiarze! Mój nie aż tak, ale ,,bardzo serdecznie'' pozdrawiam Jego współlokatora, tak, jestem zirytowana.
PS 2 sprzątanie obcego mieszkania jest jeszcze bardziej podniecające!


środa, 17 kwietnia 2013

hahahaha (słyszałem/am)

Dziś o czymś mniej negatywnym, ale dziwnym. A irytować może w nas samych. 
Wyobraź sobie, że siedzisz/stoisz z grupką osób. Jedna z nich zaczyna opowiadać dowcip. Znasz go doskonale, słowo po słowie, wiesz, jaki będzie jego finał. Ale udajesz, że słyszysz go pierwszy raz i po jego zakończeniu głośno się śmiejesz. Dlaczego? Dlaczego w połowie nie przyznasz, że Ty już go znasz i najnormalniej w świecie na koniec się nie śmiejesz (bo przecież masz do tego prawo, skoro już przynajmniej raz ten dowcip słyszałeś/aś) i przyglądasz się z uśmiechem ludziom śmiejącym się?
Sytuacja robi się jeszcze bardziej dziwna, kiedy jesteście tylko we dwoje. Ktoś zaczyna opowiadać Ci pewną historię lub dowcip. W głowie zapala Ci się lampka (o niee, znam to), ale nie informujesz o tym tego, kto mówi. Słuchasz z udawanym zaciekawieniem i śmiejesz się udawanym śmiechem. 
Oczywiście są ludzie, którzy nie mają żadnego problemu z powiedzeniem ,,aaa! znam to, świetne!'', ale myślę, że większość ma jednak związaną z tym wewnętrzną blokadę. Według mnie jest to spowodowane tym, że boimy się sprawienia drugiej osobie przykrości. Ktoś chce nas rozśmieszyć, więc dajemy mu świadomość, że nas rozśmieszył. Poświęcamy się dla dobrego samopoczucia drugiej osoby. Jest to zarazem dziwne, irytujące, ale też piękne.



piątek, 5 kwietnia 2013

masz nudne życie? przekoloryzuj czyjeś!

Ostatnio miałam długotrwały napad dobrego humoru, stąd brak weny na notkę- inaczej mówiąc, nikt ani nic mnie nie irytowało. Dziś jednak chciałam poświęcić chwilę wszechobecnemu plotkowaniu, a raczej OBGADYWANIU. Zjawisko to dotyczy ludzi praktycznie w każdym wieku, od przedszkolaka, który, by zdobyć sympatię chłopczyka obgaduje drugiego, (którego ten nie lubi) i na odwrót, aż po stare babsko siedzące na ławce pod blokiem uważające, że wie wszystko o jego mieszkańcach. 

Powszechnie mówi się, że obgadywanie bierze się z zazdrości. Jest w tym dużo prawdy, ale nie można mylić zazdrości z zawiścią. Czasem zdarza nam się kogoś nie lubić ,,za ryj'', innym razem  ktoś zrobił nam coś złego więc ,,wypada'' zniszczyć jego życie towarzyskie. Ale czy tak naprawdę obgadywanie może nam w czymś pomóc? Czy jeżeli powiemy koleżance, że inna koleżanka (której nie lubimy) jest puszczalska lub ma problemy w rodzinie, to przyniesie to nam jakąś korzyść? Prędzej możemy mieć nieprzyjemności, kiedy ktoś nas przyłapie na nieszczerych zamiarach co do innej osoby.

Ja tu sobie gadu gadu, a może właśnie w tym momencie któraś panienka mówi innej, że mam doczepiane włosy, powiększone cycki i w ogóle to jestem w ciąży lub sąsiadka mówi innej, że wpadłam w podejrzane towarzystwo, bo już mnie tak często nie widuje, a może jakiś koleś mówi innemu, że szalałam ostatnio na imprezie z jakimś typkiem, który nie był moim chłopakiem.

Cóż, może i jestem zirytowana, ale świata nie zmienię. :)